10 HITÓW BLOGOSFERY, które się u mnie NIE sprawdziły!
Chciałabym Wam pokrótce przedstawić 10 kosmetyków, które kupiłam sugerując się opiniami innych blogerek/ vlogerek/ wizażanek lub dostałam za darmo i okazały się nie tak fajne jak oczekiwałam po zapoznaniu się z ich recenzjami.1. Płyn micelarny Bourjois - o mojej niezbyt miłej przygodzie z tym kosmetykiem możecie przeczytać TU. Po trzech dniach dostałam po nim okropnego wysypu pryszczy, podskórnych gul i grudek. Nigdy więcej!
2. Peelingujący żel BeBeauty - nigdy nie zrozumiem zachwytów nad tym kosmetykiem. Kupiłam go kiedyś, długo przed tym zanim zaczęłam prowadzić bloga. Użyłam raz i trafił na dno szuflady. Z tego co pamiętam miał malutkie drobinki, które do niczego się nie nadawały i strasznie wysuszył mi twarz. Moja mama również nie zapałała do niego miłością.
3. Pianka do golenia Venus z ekstraktem z melona i grejpfruta - kupiłam ją, ponieważ polecała ją vlogerka, której filmiki uwielbiam. Tak entuzjastycznie ją polecała opowiadając jaki ma cudowny zapach, że następnego dnia pobiegłam po nią do Rossmanna. Inne dziewczyny golą nogi pięknie pachnącymi, owocowymi piankami, a ja zwykłym żelem pod prysznic... No nie, trzeba koniecznie wypróbować! Moja ciekawość skończyła się uczuleniem już po pierwszym użyciu kosmetyku. Skóra tak mnie swędziała i piekła, że myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. I ten "cudowny, relaksujący zapach", który okazał się wstrętnym, chemicznym ulepkiem. Tfu! I tak oto stałam się posiadaczką kolejnego grata w łazience.
4. Odżywka Garnier Ultra Doux z awokado - prawdziwy hit blogosfery, więc jak tu nie kupić i nie wypróbować skoro czyni z włosami takie cuda? Efektem była u mnie napuszona szopa zamiast włosów i ekspresowe ich przetłuszczanie się. Normalnie myję włosy co drugi dzień, a trzeciego dnia rano są wciąż świeże i sypkie. Po tym specyfiku jeszcze tego samego dnia wieczorem moja czupryna wyglądała tak, jakbym przez tydzień jej nie myła. Opakowanie zagracało mi łazienkę przez rok i nie mogę na tą odżywkę patrzeć. Ostatecznie zużyłam ją do golenia nóg i poczułam wielką ulgę, gdy trafiła w końcu do kosza.
5. Podkład Bourjois, Healthy Mix - dużo się o nim mówi na blogach. Często przewija się w postach zakupowych, zwłaszcza haulach promocyjnych z Rossmanna. Tyle się go naoglądałam i naczytałam jaki to cudowny, że nie ma osoby, której by nie odpowiadał. W końcu kupiłam go na promocji -40% i po czasie stwierdzam, że nie jest warty nawet tych 35 zł, które za niego dałam. Gdybym kupiła go w cenie regularnej 60 zł to już w ogóle bym się załamała. O tym dlaczego się nie sprawdził napisałam w recenzji. Oddałam go koleżance.
6. Micel BeBeauty z Biedronki - chyba miałam zaćmienie umysłu gdy go kupowałam. Nie wiem co mnie podkusiło. Już po pierwszym przetarciu nim twarzy czułam, że coś z nim nie tak. Rano wyskoczyło mi trochę krostek i już więcej po niego nie sięgnęłam. Od tej pory kurzy się w towarzystwie pianki Venus.
7. Balsam do kąpieli Babydream fur Mama - kupiłam go, a jakże, po przeczytaniu peanów na jego cześć na blogach włosomaniaczek. Moje włosy zamiast wyglądać jak lśniąca tafla, o czym skrycie marzyłam, przypominały siano. Nie były przyjemnie śliskie i gładkie, tylko szorstkie i tępe w dotyku. Najgorsze było jednak to, że zaczęła mnie swędzieć po nim okropnie głowa, a włosy wychodziły jeszcze przez miesiąc. A wszystko przez moją alergię na Cocamidopropyl Betaine. Zapach całej serii też średnio do mnie przemawia.
8. Aussie, Intensywnie odżywiająca 3-minutowa maseczka do włosów - zanim kosmetyki Aussie stały się dostępne w Polsce, niektóre blogerki wychwalały je niemal pod niebiosa. Akurat tak się złożyło, że wygrałam konkurs na Rossnecie, gdy produkty marki były wprowadzane do drogerii i towarzyszył temu wielki szum medialny. Blogosfera rżała z radości i podniecenia. Cieszyłam się, że wygrałam cały zestaw kosmetyków, które do najtańszych nie należały. Pierwsze co poczułam gdy odbierałam paczkę w Rossmannie, to okropny, chemiczny smród, który przedostawał się przez kartonowe pudełko. Po rozpakowaniu śmierdziało całe mieszkanie i wyniosłam te odżywki na noc na balkon. Przetestowałam małą tubkę odżywki 3 minutowej, która tylko przesuszyła mi włosy i już po miesiącu były one w fatalnym stanie. Cała seria to dla mnie jedna wielka pomyłka, a cena tych produktów w Polsce to śmiech na sali. Szybko się ich pozbyłam z mieszkania.
9. Sylveco, Lekki krem rokitnikowy - gdy wygrałam go w konkursie, skakałam z radości. Nie było recenzji, która by go nie wychwalała. Moją opinię możecie przeczytać TU. W skrócie: zamiast nawilżyć przesuszył mi twarz i nie nadawał się zupełnie na dzień, bo zastygał na twarzy w żółtą skorupę. Totalna porażka.
10. Balsam na brzozowym propolisie Babuszki Agafii - o nim też dowiedziałam się z blogów włosomaniaczek. Ile czasu musiałam męczyć chłopaka, żeby mi zamówił tą odżywkę! W dodatku nie chciała do mnie dotrzeć, bo w kiosku RUCH uznali ją za materiał niebezpieczny. Gdy już w końcu stałam się dumną posiadaczką odżywki Babuszki Agafii odkryłam, że moim włosom zupełnie nie służy. Moje włosy były po niej sztywne, łamliwe i jakby obklejone. Zaczęły wypadać. Więcej przeczytacie TU.
I to by było na tyle jeśli chodzi o hity blogosfery, które u mnie okazały się kompletnymi niewypałami. Tak naprawdę lista jest dłuższa, opisałam tylko pierwszą dziesiątkę, która najbardziej dała mi się we znaki. Chyba nigdy nie docenię mycia twarzy szarym mydłem marsylskim, kremowania włosów silikonowymi masłami do ciała i zachwytów nad paletką Sleek Au Naturel. Jest ok, ale moim zdaniem szału nie ma.
Jak sprawdziły się u Was te kosmetyki? Czy kupiłyście kiedyś kosmetyk pod wpływem wielu pozytywnych opinii na blogach i nie do końca się sprawdził?
Ja peelingujący żel BeBeauty polubiłam , mi na szczęście nic złego nie robi ale używam tylko raz w tygodniu :)
OdpowiedzUsuńU mnie pewnie wysuszał przez to, że o ile się nie mylę zawiera Cocamidopropyl Betaine w składzie.
UsuńU mnie nie sprawdziło się nic z Babydream, a micel z Biedronki... No cóż, przez chwilę było dobrze, ale później się na mnie obraził. Nieładnie.
OdpowiedzUsuńJa niecierpię zapachu Babydream. Jest w nim coś takiego, co mnie niesamowicie drażni.
UsuńMam to samo! Przez pierwsze mycia jeszcze dało się wytrzymać, ale potem... Masakra :(
UsuńZnam wszystko, ale za to nie wypróbowałam większości z nich. Stosowałam z tej serii Garnier szampon i naprawdę dobrze się sprawdził. HM to jeden z moich ulubionych podkładów jak do tej pory. :)
OdpowiedzUsuńTo polecam wypróbować Avon Calming Effects dla porównania. Też podkład rozświetlający, można go kupić za 20 zł.
UsuńU mnie również nie sprawdził się zachwalany przez wszystkich Garnier z awokado. Nie lubiłam tez żelu do twarzy BeBeauty, bo wcale nie oczyszczał dobrze buzi i nadawał się tylko do rannego odświeżenia. Płynu micelarnego z Bourjois nie miałam, ale mam tonik i lubię. Micel BeBeauty był w porządku, natomiast podkład Bourjois healthy mix to mój ulubieniec, no ale rozumiem, że nie każdy go musi lubić. Reszty nie miałam :)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc to nic z tego nie miałam, a parę kosmetyków marki Sylveco właśnie zaczynam testować i jak na razie nie mogę powiedzieć nic złego na ich temat. Każda skóra jest inna,jednemu będzie służyło to innemu tamto i tyle;)
OdpowiedzUsuńMi z Sylveco odpowiada tylko rumiankowy żel do twarzy...
Usuń1 u mnie również się nie sprawdziła - dla mnie to totalna klapa jak za taką cenę :(( 4 chcę wypróbować na własnych włosach, a nuż się sprawdzi - zobaczymy. Na 5 miałam chęć ale ostatecznie odpuściłam, 6 szczypała mnie niemiłosiernie w oczy jednak dopiero po którymś opakowaniu a z resztą produktów styczności nie miałam ;))
OdpowiedzUsuńJa zastanawiałam się jeszcze nad micelem z Biodermy, ale odstrasza mnie cena i boję się, że micele w ogóle nie są dla mnie i po raz kolejny wyrzucę pieniądze.
UsuńMam tę odżywkę z Garniera ale jeszcze nie używałam. Micel z Biedronki bardzo lubię, żele też jednak akurat wersji peelingującej nie stosowałam i jakoś mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńu mnie micel z Biedronki się na dłuższą metę nie sprawdza - na szczęście już go denkuję (używając zamiennie z innymi specyfikami) :)
OdpowiedzUsuńPianek Venus szczerze nienawidzę ;)
Mi bardzo dobrze się sprawdzają te produkty z BeBeauty:)
OdpowiedzUsuńu mnie nie sprawdził się produkt nr 2 i 3, nr 1,4 i 6 uwielbiam! a reszty nie znam
OdpowiedzUsuńJa tak mam z woskami YC i kosmetykami do włosów Alterra ;/
OdpowiedzUsuńmiałam:
OdpowiedzUsuń- żel do twarzy - często po niego sięgam i bardzo go lubię
-pianka do golenia - i tu się sprawdziła
- micel też nie zrobił mi krzywdy
Znam tylko micelka z Biedronki, który u mnie sprawdził się znakomicie ;) Skończyłam dziś 3-4 opakowanie- straciłam już rachubę ;p
OdpowiedzUsuńU mnie micel z biedronki się sprawdził, choć wracam do niego rzadko ale jest ok. Odżywkę z garniera i piankę z Venus bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńFajny wpis. Ja żadnego z nich nawet nie próbowałam używać.
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się tylko na krem Sylveco - wydaje się najciekawszy.
Serii Aussie także nie rozumie, ale Garnier sprawdza się u mnie idealnie, do odżywka - emolientowa, raczej dla wyskoporowatych włosów, trzeba analizowac składy :) ! Micela z Biedronki bardzo lubię, ten z Boursjois także nie podbił mojego serca.
OdpowiedzUsuńMi przeważnie zachwalane produkty kompletnie się nie sprawdzają
OdpowiedzUsuńMicel z Biedronki całkiem jest spoko :)
rosyjskie kosmetyki dla mnie są kiepskie
U mnie akurat wszystkie rzeczy, które miałam z tej listy się sprawdziły, ale kilku nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńmi płyn micelarny też nie pasuje :)
OdpowiedzUsuńOba płyny micelarne się u mnie sprawdziły i ten żel peelinujący z Biedry także. Reszty nie miałam.
OdpowiedzUsuńBiedronkowe kosmetyki i dla mnie okazaly sie bublami, ktore jedynie mnie podraznialy :/
OdpowiedzUsuńU mnie też sporo hitów okazało się bublami. Babydream, lekki krem nagietkowy, picie pokrzywy czy drożdży. W każdym przypadku straszna masakra. Po tych kilku wpadkach stronię od hitów, dokładnie analizuję składy i mniej więcej wiem czy coś mi się przysłuży.
OdpowiedzUsuńMaskę z Garniera chciałam kiedyś kupić, ale jak zobaczyłam skład to stwierdziłam, że nie jest dla mnie, moje włosy lubią dużo olei, których tam jak kot napłakał... Z drogeryjnych lubię jedynie odżywki z Nivei Lond Repair czy Diamond Gloss :)
Kosmetyki z BeBeauty u mnie dobrze się spisują, micel to nawet bardzo często kupię. A ten z Bourjois też lubię. :)
OdpowiedzUsuńPodkład HM z Bourjois chciałam ostatnio kupić podczas promocji, ale odcień na który polowałam już był wykupiony. Może to i lepiej. Zamówiłam sobie w zamian online podkład mineralny z Annabelle, ale jeszcze nie doszedł.
też nie lubie tej odżywki z garniera :) myślałam ze jestem sama wśród tych zachwytów na jej temat :D
OdpowiedzUsuńmnie nie sprawdziła się odżywka Ultra Doux, micel z Biedronki i Aussie już tak :) reszty natomiast jeszcze nie próbowałam ;-)
OdpowiedzUsuńmicel z biedronki u mnie na całe szczęście spisuje się wyśmienicie, ale nic innego z Twojej listy nie było w moich rączkach także nic nie powiem :)
OdpowiedzUsuńCzasem zdarzy się jakiś niewypał, na przykład szampon Alterry. Z Biedronki miałam zmywacz tej firmy, masakra dla moicj paznokci. :/ Do Assie po Twojej recenzji, nie zbliżam sie wcale, no i ta nieszczęsna odżywka do paznokci Eveline, po której paznokcie odłaziły płatami. Nigdy więcej. Często jest tak, że co służy jednym, innym niekoniecznie musi. :)
OdpowiedzUsuńSWIETNY POMYSL NA POST, musze pomyslec nad swoimi typami:)
OdpowiedzUsuńOdżywka jak i szampon Aussie również się u mnie nie sprawdziły, zarówno zapach jak i działanie pozostawiały wiele do życzenia. Tylko żal straconych pieniędzy.
OdpowiedzUsuńDokładnie te same produkty Be beauty też mi podpadły. Po Peelingu dostałam dzikiej wysypki na czole i skroniach. Tutaj o nim pisałam http://elleemvogue.blogspot.com/2014/07/trzy-produkty-do-mycia-twarzy-be-beauty.html . Nie mam pewności ale wygląda że uczula mnie "ekstrakt z cytryny" czy coś takiego.
OdpowiedzUsuńMicelarny stosuję tylko na patyczku jak mi się oko rozmaże w trakcie malowania. Nigdy na całą buzię ani na całe oko. Piecze, puchnie, czerwieni się. No ale kupiłam właśnie skuszona recenzjami. Kompletnie nie toleruję.
Moim zdaniem z Be Beauty jedynie godna uwagi jest kolorówka, no oprócz tuszu do rzęs- mama miała i jej oczy łzawiły po nim...
UsuńPodkład Healthy Mix też mnie rozczarował, spływał mi z twarzy albo robił z niej ciastko. Powędrował w świat. Płyn Babydream na początku mnie zachwycił, włosy wyglądały pięknie, ale to tak do dwóch myć - potem była tragedia. Z BeBeatuty za to bardzo, ale to bardzo lubię różowy żel-krem. Wersja peelingująca owszem, jest przeciętna, ale ta różowa sprawdza się rewelacyjnie ;)
OdpowiedzUsuń