Elfa Pharm, Green Pharmacy, Mydło w płynie do rąk Oliwka
Jestem teraz na wsi i powiem Wam, że ciekawe rzeczy można znaleźć tu w sklepach. Niedawno całkiem przypadkiem upolowałam mydełko Green Pharmacy. Czytałam już wielokrotnie na blogspocie o produktach tej firmy, a zachęcona dodatkowo nazwą kosmetyku i śliczną etykietką, wzięłam kosmetyk "w ciemno" do testowania. Miałam napisać o nim troszkę później, ale zrobiłam parę zdjęć i chciałam pokazać Wam tym razem trochę zieleni ;). Na co dzień nie mam dostępu do ogródka i moje zdjęcia są jakie są, te wyszły bardziej kolorowe. Przy okazji zrobiłam też tutaj sesję Babuszce Agafii - zobaczycie w recenzji jak ładnie pozowała. Ale wróćmy do Green Pharmacy...Opis producenta:
Roślinne mydło w płynie Green Pharmacy o wspaniałych właściwościach pielęgnacyjnych jest pierwszym krokiem ku zdrowej i gładkiej skórze rąk.
Podstawowym składnikiem preparatu są Oliwki - owoce drzewa oliwkowego, zawierające ponad sto składników aktywnych. Żadne inne mydło roślinne nie zapewnia tak wysokiej koncentracji witamin, niezbędnych kwasów tłuszczowych oraz naturalnych przeciwutleniaczy. Wyciąg z oliwek oraz gliceryna kosmetyczna o głęboko nawilżających właściwościach tworzą idealny preparat do codziennej pielęgnacji skóry suchej, wrażliwej i podrażnionej.
Skład:
Jak same widzicie, ma w składzie SLS i parabeny. Trochę mnie to zaskoczyło. W sklepie miałam mało czasu i nie czytałam nawet składu. Seria Green Pharmacy kojarzyła mi się z kosmetykami naturalnymi, ekologicznymi. Dobre oczyszczenie rąk jest ważne, dlatego jestem jeszcze w stanie zaakceptować SLS, ale po co te parabeny?
Cena: 7.20 zł/ 465 ml
Opakowanie:
Plastikowa, przezroczysta butelka zabarwiona na brązowo. Plusem jest to, że widzimy ile kosmetyku nam zostało. Wygodna pompka, która przy jednym naciśnięciu dozuje nam odpowiednią ilość kosmetyku. Bardzo ładna etykietka typu vintage, która kojarzy się z naturą.
Konsystencja:
Przezroczysty żel o zielonkawym zabarwieniu. Ani nie zbyt gęsta, ani nie lejąca. Taka w sam raz.
Zapach:
Roślinny, trawiasty, nie utrzymuje się zbyt długo. Nie jest to słodka, kremowa oliwka od Palmolive.
Dostępność:
Ja znalazłam to mydełko w Delikatesach Centrum. Był to jedyny produkt tej firmy w sklepie. Nie było innych wersji tych mydeł.
Plusy:
- ładne opakowanie z wygodną pompką
- cena niewygórowana
- dobrze oczyszcza
- pieni się
- zapach... nie każdemu przypadnie do gustu
- SLS i parabeny w składzie
- nie nadaje się do mycia całego ciała, bo wysusza
- nie zauważyłam, żeby to mydło nawilżało jak deklaruje producent
Inne wersje mydeł:
Aloes, rokitnik, glistnik jaskółcze ziele, rumianek lekarski.
Inne oliwkowe mydło w płynie, które testowałam:
Palmolive Naturals, Olive Milk (Mydło z mleczkiem z oliwek)
Czy kupię ponownie?
Raczej nie. Moim zdaniem mydło oliwkowe z Palmolive jest lepszym kosmetykiem i nadaje się także do mycia całego ciała. Oceniam Green Pharmacy w kategorii mydła do rąk, ale przetestowałam je oczywiście w kąpieli i wysusza. Musiałam smarować po nim łydki obficie balsamem. Dłonie też może wysuszać. Poza tym zapach... Wolę kremową, słodką oliwkę z Palmolive. Natomiast aromat roślinny bardzo przypadł do gustu mojemu chłopakowi, bo to nasze wspólne mydełko :)
Dla mnie mydło do rąk... ma umyć mi dłonie :) Więc nie patrzę na te SLS i parabeny. Co innego balsamy do ciała. Co do wiejskich sklepów, to ja często w takich znajduję ciekawe kosmetyki, zwłaszcza polskich firm. I to mnie cieszy :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Mój chłopak powiedział, że dobrze że ma SLS (jest współużytkownikiem, czy tego chce czy nie ;p), bo przynajmniej dobrze myje. Jemu ten roślinny zapach się podoba. Chodzi mi o to, że spodziewałam się po Green Pharmacy innego składu.
UsuńNiestety często tak jest, że producenci używają mylących nazw. Green Pharmacy kojarzy się z naturalnością. Ja wprawdzie nie ma fisia na punkcie eco i tego typu spraw ale oszukiwana też nie lubię być. Dobrze, że istnieje coś takiego jak blogosfera, bo im bardziej się w blogi zagłębiam, tym potem jestem ostrożna na zakupach. Pozdrawiam!
UsuńSzkoda, że zawiera SLS, ech, a wygląda tak ładnie i naturalnie :)
OdpowiedzUsuńmam ich zel do mycia twarzy i jest super :)
OdpowiedzUsuńTo mydełko to pierwszy produkt tej firmy, który mam okazję używać, ale wierzę na słowo :)
UsuńZapach raczej nie przypadłby mi do gustu ;p
OdpowiedzUsuńwidzialam je w kilku sklepach, zapraszam:P
OdpowiedzUsuńChciałam to mydło sobie kupić do kuchni, jednak zrezygnowałam a szkoda, bo do mycia samych rąk pewnie by się sprawdziło. Po drugie przepadam za zapachem oliwki ;-)
OdpowiedzUsuńHmm w sumie do kuchni świetnie się nada :D
Usuńnie znam, moja ostatnia miłość w tym temacie to mydła w płynie On Line :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je też w delikatesach :D
UsuńJa jeszcze nic nie miałam tej firmy:) Niczego sobie to mydełko, może kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuńNawet fajnie je się używa. Dzięki tej pompce starczy nam na długo :)
Usuńuwielbiam zapach oliwki :) z tej firmy miałam szampon ale nie sprawdził się u mnie...wysuszył włosy
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i obserwuje :)
mi nie przeszkadzają SLSy, parabeny też nie bardzo (w produktach zmywalnych). nie popadajmy w paranoje... tym bardziej że to jest mydło do rąk :)
OdpowiedzUsuńnawiasem mówiąc, cocomidopropyl betaine stosowany w kosmetykach bez SLS jako ich zamiennik wcale lepszy nie jest. w Wielkiej Brytanii jest okrzyknięty alergenem roku, ja też prawdopodobnie mam na niego uczulenie, podczas gdy SLS mi nie szkodzi.
dlatego napisałam, że mi to nie przeszkadza, bo to mydło ma myć. jeżeli chodzi o SLS, to ja faktycznie zauważyłam różnicę, ale w żelu pod prysznic, który używałam do włosów (Yves Rocher). włosy były inne, jakieś bardziej miękkie. hmm... mój chłopak o tych wszystkich parabenach i slsach mówi, że muszą po prostu coś nowego wymyślać. ja też zauważyłam, że dawniej reklamowało się produkt jako "z czymśtam", teraz "bez". nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i dopiero zaczynam się uczyć rozpoznawać składy, więc wierzę ci na słowo
Usuńja jestem zdania, że praktycznie wszystko to marketing i nabijanie ludzi na kase. pozniej kupujesz kosmetyk z wielkim napisem na etykiecie "z olejkiem arganowym" a patrzysz na skład i albo go nie ma albo jest może 1%, reszta to detergenty i sztuczne wypełniacze typu parafina. liczy sie tylko kasa kasa i jeszcze raz kasa.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Staram się podchodzić do takich różnych "naturalnych" kosmetyków z przymrużeniem oka, ale muszę przyznać, że ostatnio dałam się trochę wciągnąć... Marzy mi się samodzielne przygotowywanie kremów i różnych naparów z ziół, których tu na wsi gdzie teraz jestem rośnie pod dostatkiem. Wtedy będę wiedziała, co tak naprawdę nakładam na twarz. Narazie jednak nie mam na ten temat żadnej wiedzy, gdy będę miała więcej czasu to poczytam sobie, założę własny zeszyt z przepisami i zacznę coś tworzyć. Póki co jestem zdana na produkty dostępne na rynku i chciałabym wybierać takie, które najwięcej pomagają a najmniej szkodzą.
UsuńKiedyś gdy myłam włosy, zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy, a mianowicie: wszyscy od jakiegoś czasu kupują namiętnie odżywki do włosów, czasem bez odżywki rozczesanie ich jest prawie niemożliwe. Włosy są ogólnie jakieś przesuszone na końcach i przetłuszczają się przy głowie, a gdy nie używamy odżywki ich stan jest coraz gorszy... I stało się dla mnie jasne: SZAMPONY!!! Muszą coś wprowadzać do szamponów, żeby ludzie później kupowali odżywki i całą gamę preparatów: maski, spraye itd. Moje koleżanki myją włosy codziennie. Ja co dwa dni, ale to i tak moim zdaniem często. Coś jest nie tak! I wtedy przeczytałam o tych sylikonach, SLS, parabenach... I pomyślałam, że warto spróbować tych kosmetyków "bez". Szampony Timotei jako jedne z pierwszych reklamowane jako bez parabenów, były u mnie porażką. Później zaczęłam myć włosy żelem pod prysznic YR bez tego całego świństwa i faktycznie mniej się przetłuszczały i były jakieś lepsze. Teraz planuję zakup balsamów do mycia dla niemowląt w roli szamponu...