Avon, Glow, Perełki brązujące (nowa wersja)
O kosmetykach z Avonu nie mam najlepszego zdania. W większości to ładnie sfotografowane buble. Moja teściowa jest konsultantką i zawsze gdy u niej jestem wpadnie mi w ręce katalog. Zdjęcia i atrakcyjne promocje robią swoje, więc z dwa razy zdarzyło mi się coś zamówić, inne kosmetyki dostałam w prezencie. Dziś zrecenzuję słynne perełki brązujące z Avonu.Opis producenta:
Pudrowe perełki brązujące w ciepłych kolorach zapewnią cerze złocisty blask. Dzięki pigmentom odbijającym światło perełki gwarantują efekt skóry muśniętej słońcem. Kosmetyk można nakładać zarówno na twarz, jak i na dekolt oraz ramiona.
Cena:
Plusy:
- wydajność - takie perełki starczają na bardzo długo
- ładnie się prezentują w opakowaniu
- przystępna cena w promocji
Zacznijmy od aplikacji kosmetyku. Moje perełki na początku były miękkie, a teraz mimo że za każdym razem zamykam opakowanie one wyschły i trzeba nieźle namachać pędzlem, żeby nałożyć bronzer na twarz.
Wtedy dzieje się rzecz, której bardzo nie lubię. Kulki wchodzą do pędzla i wypadają na podłogę gdy próbuję nałożyć kosmetyk. Później szukam ich po całej kuchni (nie maluję się w łazience żeby jej niepotrzebnie nie zajmować - taki nawyk z domu) i nie mogę zlokalizować. Najczęściej odnajdują się, gdy zostaną rozdeptane i muszę to posprzątać. Wrrrr!
Kulki w nowej wersji mają zapach i to dość intensywny. Nie każdemu się spodoba. Ja wolę, gdy kosmetyk kolorowy jest bezzapachowy, ewentualnie ma tylko delikatny, ledwo wyczuwalny aromat.
Przez to, że kosmetyk jest bardzo oporny w aplikacji mam wrażenie, że w ogóle nie widzę efektu na twarzy. Kończę się malować z przeświadczeniem, że nałożyłam go tylko troszkę i wychodzę z domu. Później zauważam, że robią mi się na policzkach pomarańczowe, nierównomiernie nałożone placki. Nieraz w ruch szła chusteczka a w przypadku jej braku, starałam się rozetrzeć kosmetyk dłońmi tak, żeby chociaż nie było plam. Zdradliwe kulki! Początkowo nic nie widać, a później puder ciemnieje tworząc na twarzy plamy w kolorze cegły.
Szukam innego bronzera i nie radzę Wam ich kupować. W dodatku cena regularna to jakiś żart.
nie lubię niczego co ciemnieje na twarzy. Miałam taki puder, zawsze wracałam do domu pomarańczowa. Bleh!
OdpowiedzUsuńA moje pudrowe kulki też włażą do pędzla. Czasami po prostu trzymam za włoski, żeby były bardziej zbite i wtedy nie łapią mi kulek ;]
też już tak kombinowałam, ale teraz mam inny sposób. trzęsę nimi w pudełku a później wymiatam to, co się pokruszyło...
UsuńDzięki za przestrogę.
OdpowiedzUsuńMiałam już kilka opakowań tych perełek, ale jeszcze w starej wersji i bardzo je polubiłam :)
OdpowiedzUsuńMoże w nowej wersji coś zmienili?!
UsuńSą mocno zapachowe to na pewno. Zauważyłam, że kulki inaczej działają u mojej teściowej gdzie przy domu są pola - wilgotne powietrze, a inaczej u mnie - suche powietrze w mieście. U niej nawet fajnie malują, u mnie spisują się beznadziejnie. Mam jeszcze wersję rozświetlającą, którą dostałam w prezencie i w ogóle nie malują.
Usuńja lubiłam starą wersję, bardzo wydajne, mam od prawie 2 lat a używam niemal codziennie.. tylko że już teraz jakby zupełnie straciły pigmentację bo trzeba dużo nałożyć zeby dały efekt jakikolwiek...
OdpowiedzUsuńfajne kulki ale ja wole róz prasowany bo dobrze się aplikuje pędzelkiem. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno taka promocję to ja lubię :)
OdpowiedzUsuńps. szkoda ze nie ma takiej na kosmetykach które lubię
UsuńDobrze wiedzieć, że to bubel! :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam te perełki, ale mam starsze wydanie. Problem z pędzlem występuje i u mnie, ale ja przed wyciągnięciem stukam nim w pudełki i kulki wpadają do pojemniczka ;D
OdpowiedzUsuńdobrze, że kosmetyki avonu omijam szerokim łukiem ;)
OdpowiedzUsuńJa też się staram, ale czasem mnie coś podkusi no i dostajemy od teściowej jeszcze żele pod prysznic czasem (niektóre mają fajne zapachy, zwłaszcza te różowe) i szampon dla mojego chłopaka, bo on innego nie chce używać.
Usuńa ja tam go uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńKiedyś go kupiłam ale szybko oddałam. Robiły u mnie to samo. Zapach może podrażniać nos więc się nie dziwię. ;) Moje guerlainowskie kulki też włażą w pędzel. ;) Na szczęście zapach jest tak delikatny że ledwo wyczuwalny. :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że Guerlain to zupełnie inna klasa. Niestety mogę się tylko domyślać ;p. Oglądam je sobie czasem w Douglasie ;)
UsuńJak dla mnie to cena jest z kosmosu! Zdecydowanie za duża.
OdpowiedzUsuńOgólnie niezbyt lubię używać kosmetyków brązujących (nawet balsamów) więc pewnie się nie skuszę.
też nie używam balsamów brązujących, ale mam jeden w pogotowiu... najczęściej używam go przed sylwestrem ;p
Usuńpolecam Ci bronzer z Bell :)
OdpowiedzUsuńoglądałam chyba kiedyś w stonce i zastanawiałam się czy nie wziąć ;p
UsuńTyle pieniędzy za bubla;/ dobrze ze kupiłas na promocji;)
OdpowiedzUsuńJa miałam perełki rozświetlające z avonu i były straszne. Nikomu nie polecam! :)
OdpowiedzUsuńja też je mam i potwierdzam: są do niczego
UsuńMiałam wersję poprzednią. Podobny problem. Kulki wciskają się pomiędzy włosy pędzla, później lądują na podłodze. Podobny problem miałam także z aplikacją.
OdpowiedzUsuńCo do nowej wersji, potwierdzam intensywność zapachu. Niedawno zamówiła je moja siostra i byłam w szoku.
mialam kulki brązujące z avonu w starej wersji (pewnie tylko opakowanie się zmieniło). nie kupilam ich sama, dostalam jako spadek po siostrze. mam o nich identyczne zdanie co Ty.. poleciały do kosza, co można było zobaczyć podczas mojego ostatniego denka :) Wciskanie się kulek między pędzel to jakaś żenada. Zdecydowanie wolę kosmetyki prasowane.
OdpowiedzUsuńPaskudy z avonu - nigdy więcej nic nie kupie w tej firmy.
efekt cegły zdecydowanie nie jest pożądany. Z Avonu to lubię tylko perfumy LBD ;) Przez wiele lat były moim pewniakiem. Reszta to ładna reklama chociaż ostatnio wymyślili jakąś kosmiczną szczoteczkę do rzęs ;D
OdpowiedzUsuńRównież pokusiłam się o zakup tych kuleczek w promocji - z tym że wydaje mi się że moje są jaśniejsze.. i praktycznie nie ma róznicy między tymi brązującymi a rozświetlającymi ;/ nie wiem o co chodzi, ale nie podoba mi się to...
OdpowiedzUsuńNigdy nie lubiłam tych kuleczek z Avonu, moja mama je miała i jako nastolatka próbowałam się nimi podmalować czasem ale już wtedy mi się nie podobało... ;P
OdpowiedzUsuńNo tak, nie zdziwiłam się. Ten szał na kosmetyki Avonu już mnie śmieszy, gdy koleżanki średnio raz na miesiąc chodzą z wypełnionymi siatkami :D Wolę pomacać, niż kupować w ciemno ;)
OdpowiedzUsuńA ja kupiłam , mam torche inna wersje i rzeczywiście na pcozatku aplikacja była łatwiejsza , aczkolwiek sam efekt bardzo mi się podoba :) I też wchodzą mi w pędzelek i latają potem po łazience ;/
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za Avonem. Ale dobrze że przestrzegłaś :)
OdpowiedzUsuńJa z avonowych kulek miałam do czynienia tylko z różem, który był przeciętniakiem, ale przynajmniej nie był bublem :( Moja mama używała starej wersji i była z nich zadowolona, więc trochę mnie zaskoczyłaś faktem, że nowa wersja jest tak beznadziejna... Muszę przestrzec mamę
OdpowiedzUsuńNie cierpie ich wywaliłam, zdecydowanie lepsze są te rozswietlające ;>
OdpowiedzUsuń