Bielenda, Polinezja SPA, Wyszczuplający peeling solny do ciała ORCHIDEA & ALGI LAMINARIA
Jakiś czas temu Bielenda wprowadziła na rynek linię kosmetyków SPA, inspirowanych światem roślin i zapachów z najdalszych stron świata. "To podróż do egzotycznych miejsc, korzennych aromatów Azji. Do serca bujnych lasów Amazonii, do turkusowych wód Polinezji czy w głąb gorącego lądu Afryki". Brzmi wspaniale, prawda? Ale czy równie dobrze działa? Zapraszam na recenzję wyszczuplającego peelingu solnego do ciała ORCHIDEA&ALGI LAMINARIA z serii Polinezja SPA.Producent obiecuje nam nawilżenie, regenerację i ujędrnienie skóry. Peeling ma sprawić, że nasze ciało odzyska niezwykłą miękkość, gładkość i sprężystość. Wspaniały zapach kosmetyku wspomoże nasze siły witalne, doda energii i poprawi samopoczucie. To jeszcze nie wszystko!
Zawarte w kosmetyku orchidea i algi laminaria mają nas dodatkowo wyszczuplić, przyspieszyć przemianę materii, wspomóc spalanie tkanki tłuszczowej i oczyścić z toksyn.
To wszystko za jedyne 15.20 zł/200g
Obietnice obietnicami, ale pora zejść na ziemię i zerknąć na skład kosmetyku. I tutaj czekało mnie spore rozczarowanie w postaci parafiny na drugim miejscu, zaraz po soli. Na szczęście w połowie składu znajduje się wspomniany ekstrakt z orchidei, puder z alg laminaria i olej kokosowy.
Peeling zamknięty został w odkręcanym, plastikowym słoiczku i zabezpieczony folią. Nienaruszona folia daje nam pewność, że nikt przed nami nie otwierał kosmetyku.
Zapach nie przypadł mi do gustu. Jest intensywny, chemiczny i mnie drażni. Trudno mi go do czegokolwiek porównać. Może trochę jak morski odświeżacz powietrza połączony z kwiatami. Peeling składa się z grubszych, przezroczystych kryształków soli, które rozpuszczają się pod wpływem wody i z drobnego, niebieskiego piasku - najprawdopodobniej polietylenu, który pozostaje na ciele gdy sól się już rozpuści. Całość zanurzona jest w tłustej, parafinowej cieczy.
Peeling stosowałam zgodnie z zaleceniem producenta na wilgotną skórę. Jest mało wydajny, ponieważ kryształki soli po chwili się rozpuszczają i musimy znowu go dobierać. Zdzieranie średnie. Podczas używania czułam lekkie szczypanie i przeszkadzała mi tłusta warstwa parafiny. Po spłukaniu skóra wydawała się gładsza za sprawą parafinowego filmu, który pozostawił po sobie kosmetyk. Efekt ten szybko zniknął, a skóra zaczęła swędzieć. Po kilku dniach użyłam peelingu jeszcze raz i sytuacja znowu się powtórzyła, więc zaprzestałam dalszego testowania.
Podsumowując:
Nie polubiłam się z tym peelingiem. Ma intensywny, chemiczny zapach. Po moich domowych peelingach na bazie oliwy z oliwek i oleju ze słodkich migdałów ciało jest nawilżone, odżywione i gładkie. Peeling z Bielendy pozostawia parafinową warstwę, pod którą mam wrażenie, że moja skóra się dusi. Nie nawilża, nie odżywia i wygładza tylko na chwilę. Nie robi z moją skórą nic dobrego, a wręcz jej szkodzi - po jego użyciu czułam nieprzyjemne swędzenie i pieczenie. Skóra była napięta i wysuszona. Przed napisaniem recenzji przetestowałam kosmetyk ponownie, tym razem tylko na dłoniach. Najpierw czułam dyskomfort, a po kilkunastu minutach skóra zaczęła mnie dosłownie palić. Nie zamierzam już nigdy więcej używać peelingu Bielendy i nie polecam go osobom z wrażliwą skórą, bo może uczulić.
Ocena:
1/5
Kosmetyk otrzymałam w ramach akcji testowania na portalu depilacja.edu.pl
Śliczny kolorek :) Jednak mam wrażliwą skórę i chyba się nie zdecyduję :(
OdpowiedzUsuńDo tej pory używałam tylko profesjonalnych kosmetyków z Bielendy i te, które stosowałam były skuteczne. Mam nadzieję, że ten peeling to tylko wyjątek od reguły.
OdpowiedzUsuńKażdy inaczej reaguje na kosmetyk... ja mam akurat bardzo wrażliwą skórę i reakcję alergiczną u mnie łatwo.
Usuńnie lubię peelingów solnych ani cukrowych. wkurza mnie to, ze drobinki zamiast dobrze szorować rozpuszczają się w trakcie używania. poza tym ogolnie rzecz biorąc sól często okazuje się drażniąca dla skóry. sam kolor też odstrasza, bo wiadomo że jest w nim dużo barwników, które lubią uczulać.
OdpowiedzUsuńJa jeżeli już cukrowy peeling to własnej roboty, żebym miała z tego jakąś korzyść w postaci nawilżenia olejkami. Tak na co dzień to lubię te myjące w połączeniu z ostrą gąbką Be Beauty :). Można używać ich w kąpieli i się nie rozpuszczają.
Usuńjak już mam robić peeling sama, to kawowy. lepszego nie ma :)
UsuńMoja skóra też nie lubi parafiny. :/ Szkoda że się nie sprawdził. :(
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie wiem co mam z nim zrobić. Wyrzucać kosmetyk trochę żal, a dać komuś taki rozgrzebany też niebardzo...
UsuńTo prawda, z balsamem jeszcze bym wiedziała co zrobić, zawsze można nakremować skórzaną torebkę, z peelingiem nie wiadomo. Może daj komuś bliskiemu, zapytaj czy nie chce. Otagowałam Cię, zapraszam. :) http://kolorowyswiatmarzen.blogspot.com/2013/12/kochany-swiety-mikoaju.html
UsuńSzkoda, że taki słaby, bo lubię tą serię Bielendy :/ Pozostanę jednak przy balsamach ;)
OdpowiedzUsuńSą jeszcze peelingi cukrowe z tej serii, może one są lepsze :)
UsuńSzkoda, że taka lipka. Ta seria wydawała się naprawdę ciekawa. Z peelingów ja najbardziej lubię cukrowy Hean :)
OdpowiedzUsuńPomysł jest super. Szkoda, że napchali do tych kosmetyków parafinę :/
UsuńPodoba mi się jego kolorek <3 wolę jednak cukrowe peelingi .
OdpowiedzUsuńJa też wolę cukrowy i to taki domowy zdecydowanie :)
UsuńMi akurat nie przeszkadza czy jest to sól czy cukier ale jednak parafiny staram się unikać. Może miałaś gdzieś podrażnioną skórę lub małą rankę bo w tym przypadku sól to rzeczywiście mały killer.
OdpowiedzUsuńA myślałam o zakupie tego peelingu, jednak na pewno sobie go odpuszczę.
OdpowiedzUsuńszkoda, że się nie sprawdził :/
OdpowiedzUsuńOj słabiutki szkoda bo ładnie się prezentował...
OdpowiedzUsuńja jakoś nie przepadam za bielendą
OdpowiedzUsuńWidzę dwa plusy w nim: kolor i opakowanie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że peeling się u Ciebie nie sprawdził ani seria Polinezja nie przypadła Ci do gustu nawet pod względem zapachu. Ja z tej serii testuję teraz mus do ciała i jego zapach jest delikatny, a mam już drugą z rzędu sól do kąpieli i jej zapach niesamowicie mnie relaksuje, odpręża i działa kojąco na zmęczone ciało.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy ten peeling mnie również by się nie spodobał..chyba zaryzykuję i wypróbuję.
Ja sole też uwielbiam, nie miałam lepszych do tej pory :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKolor peelingu jest bardzo ładny, ale z tego co piszesz to szkoda, że jest to taki bubel. U mnie na pewno by się nie nadał, bo ja lubię takie solidne zdzieraki :)
OdpowiedzUsuńA ja byłam tak zachwycona składem i relaksem z peruwiańską solą, że nawet ostatnio przymierzałam się do peelingów z tej serii, nie kupiłam tylko dlatego że mam do testowania cały, nowy inny peeling, dobrze zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze żadnego produktu z Bielendy nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że będzie taki kiepski, dla mnie opis zapachu już go dyskwalifikuje:(
OdpowiedzUsuńKolor ma świetny, szkoda że spowodował u Ciebie pieczenie i swędzenie...
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy :)
OdpowiedzUsuńsporo tego:)
OdpowiedzUsuńna Twoich zdjęciach wygląda bardzo zachęcająco, zarówno kolor, jak i konsystencja bardzo mi się podobają, szkoda, że się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńJak on ma świetny kolor ;) Szkoda,że ma na drugim miejscu parafinę ;(
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z tym co napisałaś. Peeling jest cudowny, ma piękny zapach, znakomicie wygładza, nawilża i odżywia skórę. Bielenda ma kosmetyki bardzo dobre, więc nie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem. Każdy powinnien spróbować, a nie słuchać jednej z opinii.
OdpowiedzUsuńZ tym, że każdy powinien spróbować zgadzam się w 100%. Piękny zapach to rzecz względna, każdy ma inny gust i ja po prostu wyraziłam swoją subiektywną opinię.
OdpowiedzUsuńA mi tam przypadł do gustu. Zapach <3.
OdpowiedzUsuńStosuję domowe peelingi, więc fajnie mieć coś pośredniego między "ostrym" peelingiem a żelem pod prysznic :)
http://mojdomowymemuar.blogspot.com/