RATUNEK DLA SPIERZCHNIĘTYCH UST? Recenzja miętowego balsamu do ust Carmex
Na początku przyznam, że nie znoszę wszelkich mazideł, które po nałożeniu są wyczuwalne na ustach, a co gorsza się kleją. Szczególnie trudno mi się przekonać do pielęgnacyjnych balsamów i pomadek. W domu mam sporą kolekcję takich kosmetyków, bo co rusz kupuję jakiś nowy produkt w nadziei, że się do niego przekonam i będę używała systematycznie, ale średnio po 3 dniach wszystko ląduje w kącie i już stamtąd nie wraca.
Miętowy balsam Carmex otrzymałam na spotkaniu blogerek w Katowicach i szczerze mówiąc na początku wcale mnie nie zainteresował. Kilka dni później, gdy pakowałam się na wakacje, przeczytałam pozytywną recenzję tego produktu i stwierdziłam "a co tam, dużo miejsca przecież nie zajmuje" i wrzuciłam do kosmetyczki. A w Chorwacji upały, wiatr, słona woda (którą oblizywałam z ust :P) i po paru dniach moje wargi były tak okropnie spierzchnięte, że brr aż ciarki przechodziły. I wtedy przypomniałam sobie o Carmexie! Jesteście ciekawe, jak się sprawdził? :)
OPIS PRODUCENTA
Cierpiący z powodu spierzchniętych, popękanych ust Alfred Woelbing wynalazł w USA balsam do ust Carmex®, najlepiej sprzedający się fenomen od ponad 70 lat. Rodzina Woelbing do dziś prowadzi firmę, a Carmex stał się jednym z najbardziej cenionych na świecie balsamów do ust. Unikalna receptura balsamu Carmex zawiera specjalne składniki, które powodują typowe uczucie mrowienia oznaczające, że Carmex działa skutecznie, kojąc, nawilżając i chroniąc suche, popękane usta. Wypróbuj go i przekonaj się, dlaczego jest on ulubionym balsamem do ust gwiazd Hollywood i specjalistów od makijażu na całym świecie.
Wskazówki: Nakładać obficie i równomiernie tak często, jak to konieczne. Po jedzeniu i piciu nałożyć ponownie. Szczególnie wskazane jest użycie przed i po wystawieniu na działanie słońca, wiatru lub niskich temperatur. W celu przywrócenia i utrzymania nawilżenia zaleca się stosowanie przed i po nałożeniu pomadki do ust oraz po pływaniu.
CENA
ok. 10 zł/ 10 g
SKŁAD
Petrolatum, Lanolin, Ethlhexyl Methoxycinnamate, Cetyl Esters, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Paraffinum Liquidum, Cera Alba (Beeswax), Benzophenone-3, Flavor, Camphor, Salicylic Adid, Menthol, Limonene, Linalool. Zawiera Oxybenzone.
ZAPACH
Intensywny, ostry, mentolowy aromat kojarzący się z pastą do zębów. Wyczuwalna kamfora.
KONSYSTENCJA
MOJA OPINIA
Zalety | Wady |
---|---|
Efekt chłodzenia, który jest bardzo przyjemny podczas upałów. |
Trzeba uważać podczas aplikacji, bo wystarczy zbyt mocno przycisnąć tubkę i wydostanie nam się o wiele za dużo kosmetyku. Zwłaszcza, gdy opakowanie leżało na słońcu, bo wtedy balsam jest bardziej wodnisty. |
Po nałożeniu balsamu usta zaczynają przyjemnie mrowić. Niweluje to na jakiś czas pieczenie i działa znieczulająco. |
Osoby, które podobnie jak ja mają cerę problematyczną powinny szczególnie uważać z ilością balsamu. Carmex jest tłusty i ściekając z ust może zatykać pory i nasilać powstawanie niedoskonałości w tej okolicy. |
Przynosi spierzchniętym ustom natychmiastową ulgę, nawilża odżywia, chroni i regeneruje. |
Nie utrzymuje się długo, więc trzeba pamiętać, żeby co jakiś czas go nakładać. |
Nadaje ładny połysk. | Zapach dla niektórych może być zbyt ostry. Nie każdy go polubi. |
Tubka jest bardziej higieniczna od słoiczkowych balsamówi pomadek w sztyfcie. |
Niestety, zostawia na ustach tłustą warstwę, która może denerwować. |
Przystępna cena. | W mroźne dni efekt dodatkowy efekt chłodzący nie jest najlepszym pomysłem. Nadaje się głównie do stosowania podczas upałów. |
+/- SPF 15 (ja nie jestem zwolenniczką chemicznych filtrów)
OCENA
Bardzo się cieszę, że wzięłam ten balsam z sobą na wakacje! Był wybawieniem dla moich spierzchniętych ust. Gdy były w najgorszym stanie i piekły, przynosił cudowną ulgę, nawilżał, chłodził i znieczulał. Po 2-3 dniach usta były już całkowicie zregenerowane i do końca wyjazdu już nic złego się z nimi nie działo. Dalej nie lubię mazideł do ust i nic mnie nie przekona, ale ten balsam wolę mieć zawsze w pogotowiu podczas wakacyjnych wyjazdów, bo spełnia wszystkie obietnice producenta i jest na prawdę skuteczny! Niestety, na chłodniejsze dni miętowy Carmex się raczej nie nadaje i już wróciłam do miodku z Avonu.
3,5/5
Dobry!
Używacie balsamów do ust lub pomadek ochronnych? Które są Waszymi ulubionymi?
ja używam pomadek Nivea:)
OdpowiedzUsuńKiedyś też używałam :)
UsuńCarmex to według mnie najlepsze produkty do ochrony ust, ja mam wersje klasyczną używam od lat nie znalazłam nic lepszego w takiej cenie.
OdpowiedzUsuńKlasyczny też mam, przetestuję dla odmiany zimą :D
UsuńJa mam z Carmexa ten produkt tylko chyba malinowy i jest bardzo dobry moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuńCzytałam opinię, że malinowy lepszy :)
UsuńMam 2 Carmexy, w tym miętowy i niestety mam bardzo podobne zdanie do Twojego - nie wyobrażam sobie zaaplikować go w zimę, a nawet teraz, jesienią. Mam wrażenie, że to mazidło paraliżuje mi usta przez chłodzenie i mrowienie o.O Zapach przypomina mi sztyft do nosa, a to złe wspomnienia (:P) Może i nawilża, ale zdecydowanie wolę kremowe masełka i balsamy ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, on przy naszym klimacie przez większość czasu się nie nadaje, ale za to latem takie znieczulenie ust chłodem jest przyjemne :)
UsuńMogłabym zacytować "sorry, taki mamy klimat!" :D
UsuńBardzo lubię miętowe kosmetyki, więc zapachy by raczej mi spasował, ale nie przepadam, za tymi tłustymi warstwami, które tego typu kosmetyki zostawiają. Dlatego też nie lubię błyszczyków :)
OdpowiedzUsuńMiętowego nie widziałam jeszcze, ale chyba nie zniosłabym tej mięty na ustach ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Carmex, teraz już kupuję tylko jego, to prawda na zimę najlepsza mięta <3 Czasem też go stosuję na noc
OdpowiedzUsuńMiałam wiśniowy i byłam z niego zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dla mnie właśnie opisane przez ciebie zalety są wadami. :) Miałam tylko wersję klasyczną, ale to chłodzenia, mrowienie i szczypanie doprowadzało mnie do szału. Nie mogę powiedzieć, żeby przynosi mi jakąkolwiek ulgę, chyba właśnie z tego powodu. W sumie się cieszę, że go zgubiłam. :P Miętowego chyba już wcale bym nie zniosła.
OdpowiedzUsuńOd wielu lat używam Tisane w słoiczku, czasami zdradzam, żeby wypróbować coś innego, ale zawsze z pokorą wracam. :)
Na razie mam masełko Bielendy :). Do Carmexu jeszcze się nie mogę przekonać raczej jak i do innych mazideł ochronnych :)
OdpowiedzUsuńZawsze wybierałam podstawową wersję w słoiczku , muszę wypróbować sztyfty carmen oraz ten balsam. Nie miałam również żadnej wersji zapachowej. Muszę wypróbować tą ale latem.
OdpowiedzUsuńCarmex to mój ulubiony balsam do ust, a wersję w tubce najbardziej lubię wiśniową :)
OdpowiedzUsuńEfekt chłodzący może rzeczywiście denerwować, ale ja już przywykłam i uwielbiam Carmex za działanie :) Chyba najbardziej truskawkowy/wiśniowy w tubce lub tradycyjny w słoiczku!
OdpowiedzUsuńJa non stop używam pomadek i balsamów, ale akurat Carmex mi bardzo nie pasuje:(
OdpowiedzUsuńMiałam klasyczną wersję i faktycznie działanie jest fajne, ale nie lubię tego posmaku kamfory.
OdpowiedzUsuńBalsamy pielęgnacyjne to u mnie podstawa ze względu na bardzo problematyczne usta. Z Carmexem jednak nie polubiłam się w ogóle :< Uwielbiam za to Blistex!
OdpowiedzUsuńLubię Carmex, wersja tubkowa z zieloną herbata chyba najbardziej przypadła mi do gustu. Mój jeszcze czeka na recenzję, ale na pewno niebawem się doczeka :)
OdpowiedzUsuńU mnie Carmex w tubce się nie sprawdził, ale lubię ten w sztyfcie.
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam miętowego mazidła do ust
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ale ten w słoiczku mimo że jest mniej higieniczny. Mam to jednak gdzieś, poznałam jeszcze lepszy Organique też w pudełeczku i nie zastąpię go, dopóki nie znajdę lepszego. :)
OdpowiedzUsuńKocham Carmex w wersji truskawkowej :) Zawsze mam go przy sobie, fajnie nawilża i do tego cudownie pachnie :)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś jakiś carmex, nawet nie pamiętam jaki, i w sumie szału chyba nie zrobił, skoro więcej nie kupiłam ;) Dla mnie najlepszym ratunkiem w chwilach wielkiego kryzysu jest Blistex Medex.
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam. Wszyscy dookoła tak, a ja nie ;p
OdpowiedzUsuńJak na razie najlepiej się sprawdza u mnie masełko z nivea
nie miałam go jeszcze jak narazie uzywam pomadki z nivea;)
OdpowiedzUsuńW tym wydaniu Carmexa jeszcze nigdy nie miałam. Obecnie mam ogromne zapasy kosmetyków do ust ;)
OdpowiedzUsuńJa na początku oszalałam na punkcie standardowego Carmexa (sztyft i słoiczek), jednak jak spróbowałam wiśniowego w tubce, to był okropny i wysuszał mi usta - zniechęciłam się do tej formy. Również i klasycznego w końcu zaprzestałam używać, bo choć mimo świetnych właściwości, jego używanie nie było dla mnie zbyt przyjemne - ze względu na silny zapach, posmak, mrowienie ust. Zaczęłam więc szukać czegoś bardziej kojącego i przyjemnego :-)
OdpowiedzUsuńJa Carmex naprawdę uwielbiam za działanie, ale tylko ten w sztyfcie (no i ewentualnie w słoiczku, ale walory higieniczne pozostawiają wiele do życzenia), bo tubka jakoś zawsze powoduje, że wycisnę go za dużo, nakładam za grubą warstwę i potem mi migruje do ust, a ja tego posmaku po prostu nienawidzę. Zapachu też, ale działanie wszystko wynagradza i jestem dla niego w stanie przymknąć oko na resztę niedogodności :) No i odnoszę wrażenie (może mi się wydaje?), że sztyft działa lepiej, jakby był bardziej skoncentrowany :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam ale jak na razie wykańczam Tisane i biore sie za zalegajacy z Neutrogeny :D
OdpowiedzUsuńLubię carmex ale tylko w wersji słoiczkowej ewentualnie w sztyfcie. Tych żelowych jakoś nie polubiłam ;/
OdpowiedzUsuńWczoraj stałam przed półką sklepową i zastanawiałam się nad nim, skuszę się, ale nie wiem czy właśnie na tą wersje :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś sporą próbkę dołączoną do gazety. Nie lubiłam go stosować ze względu na mrowienie, szczypanie, chłodzenie i mało przyjemny zapach chociaż działał dobrze.
OdpowiedzUsuńMam wersję wiśniową i właśnie ze względu na to chłodzenie niedługo wyląduje na dnie szuflady bo jesienią i zimą nie lubię tego efektu.
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy Carmexa, ale kupie jak zuzyje moje balsamy. Mam maselko z Nivea, pomadke oraz Baby Lips :) kiedys zawsze tyllo kupowalam pomadki z Nivea.
OdpowiedzUsuńDostałam kiedyś próbkę Carmexu ale wiśniowego. Mrowienie było bardzo fajne ale na dłuższą metę pewnie ten mentol by mnie denerwował. ;)
OdpowiedzUsuńKilka razy używałam, ale nie jestem jego fanką :)
OdpowiedzUsuńoj takich mazideł to ja tez mam pelno a mało które systematycznie używam :) ten ,,pastowy" zapach by mi się spodobał, ale forma tubki mnie przeraza bo pewnie za duzo by mi sie wyciskalo i wszystko bym miała uciapane :D
OdpowiedzUsuńPod wpływem Twojej recenzji rozpakowałam swój (truskawkowy) i pierwsze odczucia mam dość negatywne... Zobaczymy, co to będzie dalej, ale jeśli już w truskawkowym tak czuć miętę, to nie chcę wiedzieć jaki był miętowy.
OdpowiedzUsuńJa mam wersję wiśniową i uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńJa często do ochrony ust używam Nive :D
OdpowiedzUsuńnblog ->klik
Mój ulubiony produkt do ust jako ostateczny ratunek na spierzchniete usta to klasyczny Carmex w sloiczku, natomiast na codzien używamy pomadki arbuzowej Nivea - pięknie nawilza i nadaje delikatny kolor ustom:)
OdpowiedzUsuńja pomadkę brzozową uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mięta na ustach by mi pasowała, ale ogólnie Carmexa lubię ;)
OdpowiedzUsuńto co mam do upałów wystarczyć mi powinno;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Carmex, ale wersję oryginalną i w sztyfcie ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam żadnego Carmexa ;)
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię carmex, ale wolę w sztyfcie i utrzymuje mi się bardzo długo na ustach;)
OdpowiedzUsuńja nie jestem fanką chłodu i mrowienia na ustach więc raczej się nie skuszę
OdpowiedzUsuńużywałam w wakacje i rewelacyjnie 'chłodził' usta ;)
OdpowiedzUsuń