Mydła Balea: warte zachodu?
Recenzje mydeł i żeli pod prysznic Balea regularnie przewijają się przez blogi kosmetyczne. Zanim udało mi się wreszcie kupić produkty tej marki, minęło sporo czasu i zdążyłam się naczytać tu i ówdzie pełnych ekscytacji wpisów zapowiadających pojawienie się nowej limitki i opisów zapachów tak kreatywnych jakby recenzowano co najmniej nowe perfumy Chanel. Nic więc dziwnego, że marzyłam o odwiedzeniu drogerii DM. Teraz gdy mam do niej dostęp, testuję powoli kosmetyki, które mają w ofercie. Jakie jest moje zdanie o mydłach Balea? Warto kombinować i sprowadzać je specjalnie z Niemiec? Na te pytania odpowiem w dzisiejszym wpisie.
Cena
W austriackim DM za takie mydło zapłacimy ok. 95 centów. Jest co najmniej o połowę tańsze od produktów innych marek.
Skład
Co tu wiele pisać, mydło jak to mydło. Standardowe składniki dla tego typu produktu.
Moja opinia
Moja przygoda z mydłami do rąk Balea zaczęła się od wychwalanej wszem, wobec i naokoło wersji 'Melon Tango'. Zadowolona, że udało mi się upolować kosmetyk z letniej edycji limitowanej, przyniosłam łup do domu i postawiłam z dumą przy umywalce. Arbuzik... No tak, przyjemny nawet ale słabo pachnie, po spłukaniu wodą w ogóle go nie czuć na dłoniach. Gdzie ta eksplozja świeżości i aromat soczystych owoców? Gdy udało mi się wreszcie zmęczyć opakowanie stwierdziłam, że może nie trafiłam i pobiegłam po inną wersję. Miejsce 'Melon Tango' zajęło kremowe mydełko 'Erdbeere'. Zapach niby przyjemny, truskawkowy, taki no... zwyczajny. Niczym mnie nie zachwycił i podobnie jak poprzednik bardzo szybko znikał. Stwierdziłam, że to pewnie dlatego, że wzięłam standardową wersję zamiast kupić jakąś limitkę. Następnym razem nie popełniłam już tego błędu i wybrałam 'Purple Kisses' z zimowej edycji limitowanej, o której ostatnio było dość głośno w blogosferze. Jakież było moje rozczarowanie gdy ten rzekomo zmysłowy, cudowny zapach fioletowej lilii i jeżyny przypominał mi jakieś sfermentowane owoce. I jak na złość jako jedyny z całej przetestowanej trójki nie znikał od razu, tylko utrzymywał się jakiś czas na skórze.
Plusem tych produktów jest niska cena, ładne opakowanie z pompką i to, że nie wysuszają tak jak inne tanie mydła. I tak właściwie można je podsumować: tanie kosmetyki, których da się używać. Wszelkie zachwyty nad ich wyjątkowymi zapachami wypełniającymi całą łazienkę, cudowną konsystencją, delikatną pianą i pielęgnacyjnymi właściwościami są mocno przesadzone. To po prostu zwyklaczki, o których tak naprawdę nie ma sensu się rozpisywać i tworzyć osobnych recenzji. Jakością są porównywalne do produktów Isany, które bez problemu można kupić w Rossmannie. I może właśnie o to chodzi? Może swoją popularność na blogach zawdzięczają właśnie temu, że nie każdy może po prostu pójść do sklepu i je sobie kupić? A gdy już się uda, trzeba koniecznie pochwalić się, że jest się w posiadaniu Świętego Graala blogosfery?
Ocena
Mydło jak mydło. Póki co robię przerwę i nie kupuję kolejnych. Nie to, że nie jestem ciekawa innych wersji zapachowych, ale M. stwierdził, że przynoszę do domu byle co i teraz on chce wybrać mydło do łazienki. Tyle słowem podsumowania.
3/5
Przeciętne!
A jakie jest Wasze zdanie o mydłach i żelach Balea? Są warte zakupu, czy opinie na blogach są mocno przesadzone?
Zobacz także:
Co słychać w DM: nowości Balea i Alverde!
Szampon, który nieźle mnie urządził: Balea MED, Ultra Sensitive Shampoo
Alverde, Odżywka do włosów 'Hibiskus i aloes'
Zobacz także:
Co słychać w DM: nowości Balea i Alverde!
Szampon, który nieźle mnie urządził: Balea MED, Ultra Sensitive Shampoo
Alverde, Odżywka do włosów 'Hibiskus i aloes'
Myślę, że z kosmetykami Balea jest tak, że kusi ich niedostępność. Jakby leżały u nas na półkach w sklepie, to szybko szał by się na nie skończył, bo byłyby w zasięgu ręki i chyba spadłaby ich atrakcyjność. Używam teraz suchego szamponu Balea, ale w zasadzie nie różni się on niczym od Timotei czy Schaumy u nas dostępnych..., a tak prosiłam koleżankę, żeby mi przywiozła z Niemiec ten suchy szampon :D
OdpowiedzUsuńTo po prostu takie niskobudżetowe odpowiedniki. Zamiast kupować Palmolive za 3 euro można wziąć Balea, bo umyje ręce równie dobrze a 2 euro zostaje w kieszeni. Takie o zwykłe kosmetyki.
UsuńMydeł nigdy nie miałam, więc na ich temat się nie wypowiem. Jednak miałam już cztery żele pod prysznic i naprawdę byłam nimi oczarowana. Mnie wcale nie kusi to że są zagraniczne, jestem odporna na takie rzeczy, po prostu zwyczajnie je polubiłam. Choć przyznam że jeden, chyba właśnie o zapachu Mango był dosyć przeciętny. Miałam też kremik do rąk o najcudowniejszym zapachu owoców leśnych. :)
OdpowiedzUsuńTakże ja tam marką jestem oczarowana, ale będę pamiętać, że mydłami nie ma co się zachwycać.
Myślałam, że w sumie te mydła i żele to to samo, ale może są jakieś różnice? Hmm...
UsuńChciałabym... ;)
OdpowiedzUsuńczyli szału nie ma ;D
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam parcia na produkty Balea chociaż wszędzie o nich się pisze...Tak samo jest z kolorówką....wychwalają jakieś palety cieni pod niebiosa a jak ja kupuję to się okazuje że to jest totalna klapa i o wiele lepszy jest Inglot który jest dużo tańszy. Ale widać chęć posiadania czegoś niedostępnego dla niektórych jest ważniejsza niż jakość tych produktów.
OdpowiedzUsuńNo właśnie najgorsze jest takie wychwalanie pod niebiosa normalnego, całkiem przeciętnego produktu. Człowiek nastawia się na nie wiadomo co, a później okazuje się, że to "takie ło"
UsuńDokładnie. Po takim zachwalaniu produktów oczekuje się cudów a okazuje się że to zwykły, przeciętny kosmetyk ale w dość wygórowanej cenie...mam tu na myśli np: palety cieni.
UsuńJa tak miałam ze Sleekiem Au Naturel. Używam tej paletki, ale właściwie fajne to tam są dwa cienie tak na prawdę, a reszty mogłoby jak dla mnie nie być :P
UsuńMam atopowe zapalenie skóry i niemal każdy żel powoduje u mnie przesuszenie, ściągnięcie, swędzenie i liszaje. A żele Balea, mimo zwykłego składu i intensywnych zapachów są dla mnie idealne. :) To jedne w niewielu żeli, które nawilżają moją skórę. A do tego zapachy są piękne - dla mnie Purple Kisses jest cudowny, podobny do jakichś perfum, których nazwy nie mogę sobie przypomnieć (kojarzy mi się Playboy...?) i raczej nie ma nic wspólnego z owocami. :) Także ilu ludzi, tyle gustów. :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam też ich odżywki, bo są lekkie i nadają się idealnie do codziennej pielęgnacji oraz balsamy do ciała, bo skóra mi się po nich nie klei, a mam na tym punkcie fioła. Ale za to szampony są beznadziejne...
Moja skóra też lubi się przesuszać, zwłaszcza teraz zimą. U mnie najlepiej spisują się kremowe żele pod prysznic z Avonu.
UsuńJa właśnie doszłam do takiego samego wniosku co Ty - nie warto tworzyć o nich osobnych recenzji. Tanie, dosyć przyjemne ale nie ma czym się podniecać. Na początku też o nich napisałam a w końcu dałam sobie spokój. W ogóle nie pisze o zelach pod prysznic bo to bez sensu.
OdpowiedzUsuńJa też nie piszę, no chyba że grupowo o kilku produktach tej samej marki :)
Usuńpo twojej opinii nie skusiłabym się, choć nigdy nie próbowałam tej marki. szczerze mówiąc, z mamą kupujemy mydło do rąk w biedronce, a nie jest to jakaś przodowa firma, a i ładnie pachnie i dobrze myje :)
OdpowiedzUsuńJa jak mieszkałam w Polsce to kupowałam przez pewien czas mydło Tesco, różowe All Abou Beauty za jakieś 2 zł. Było bardzo fajne, lepsze nawet od tych z Balea :)
UsuńJa wole takie najzwyklejsze mydełka z biedronki :D Na ten bym sie chyba nie skusiła :)
OdpowiedzUsuńhttp://life-is-beaatiful.blogspot.com/
Ciekawi mnie nadal dla samego spróbowania ta marka ale tylko dla spróbowania nic więcej :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :P. Ja dalej jestem ciekawa ich oferty. Teraz używam odżywki figi i perły i moim zdaniem jak za tę cenę jest bardzo fajna :D
UsuńNie znam Balei, ale chyba ta niedostępność kusi
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki Balea głównie za zapach :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji, raczej nie będę go szukać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż to samo zauważyłam, ze to żaden rarytas :) Zdjęcie profilowe za to piękne! :)
OdpowiedzUsuńU mnie pojawiło się lekarskie mydło od Balei :) Tego nie znam, ale inne zapachowe i owszem. Mają perełki i niewypały.
OdpowiedzUsuńJa dzis weszlam pierwszy raz do sklepu z niemiecka chemia by zerknac, czy sa balea. Owszem byly, po 8zl. W tej cenie wole cis sprawdzonego, wiec poczekam do wyprawy do DM i tam cos kupie do wyprobowania ;)
OdpowiedzUsuńNoo ja bym też wolała! Tym bardziej, że tej cenie to u nas już można kupić Palmolive itp., bo tutaj te marki są o wiele droższe. Ponoć w niemieckim DM te żele i mydła są jeszcze tańsze niż w Austrii, więc sprzedają po prostu ze 100% marżą u nas.
UsuńZawsze mnie ciekawiły te mydła, ale widzę, że są dość przeciętne :)
OdpowiedzUsuńSzkoda ze się nie sprawdziły :-(
OdpowiedzUsuńnie miałam mydła z tej firmy ale żele uwielbiam:) zapachy są mega
OdpowiedzUsuńja lubię ich zapachy, szału nie robią, ale jak mam okazję to czemu nie
OdpowiedzUsuńmydło jak mydło:D ,ale za taką cenę jest świetne :)
OdpowiedzUsuńnie wiem jak jest z mydłami, ale żele pod prysznic bardzo lubię. śmiało stwierdzam, że to moje 'najulubieńsze' żele pod prysznic.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ale nie ukrywam, że Balea mnie interesuje ;)
OdpowiedzUsuńHmmm, nigdy nie byłam w DM, ale chciałabym.
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz - to taki święty Graal - im coś jest bardziej niedostępne, tym bardziej kusi. No i recenzje takie poczytne :D Olejki Alverde mają u nas swój odpowiednik w formie Alterry, Balea jest jak Isana... Podejrzewam, że gdybym się skusiła na kilka rzeczy, miałabym podobne odczucia do Twoich :)
mialam mydlo mleko i miod i on naprawde ial zapach ktory trzyma sie skory oraz tworzy kremowa piane, ktora nie wysusza nam rak. ale te wszystkie owowcowe zapachy sa przecietne, w pelni zgadzam sie z Twoja recenzja!
OdpowiedzUsuń