Chorwacja w ciemno: dalszy ciąg relacji z podróży!
Miało być polskie morze, a w ostatniej chwili wyszła Chorwacja. Bez żadnego planu, rezerwacji, spontanicznie i na luzie. Zapraszam na dalszy ciąg relacji z podróży, a tych którzy nie czytali odsyłam do poprzedniego wpisu Chorwacja w ciemno: relacja z podróży!, w którym oprócz opisu moich osobistych wrażeń zamieściłam trochę informacji praktycznych m.in. aktualne ceny winiet na Czechy i Austrię.
Budzik w telefonie zadzwonił o 4 rano. Właściwie niepotrzebnie, bo przez te dwie godziny postoju na stacji benzynowej gdzieś między Wiedniem a Graz nie udało mi się zmrużyć oka. No dobrze, oczy zamknęłam, ale nie spałam nic a nic. Nie wiem czy to z podekscytowania podróżą czy z faktu, że od dziecka nie umiałam spać w środkach lokomocji. Pociąg, autokar, samochód... nie ma szans! Najbardziej dokuczało mi to gdy jeździłam na kolonie, a później obozy młodzieżowe. Wszystkie dzieciaki spały, a mi strasznie się nudziło, czekałam więc z niecierpliwością aż nastanie nowy dzień i nareszcie można będzie z kimś pogadać. Nieważne, na szczęście to nie ja prowadziłam, więc nie miałam po czym odpoczywać. Trochę się w życiu tych nocy zarwało, więc jedna więcej nie zrobiła na mnie większego wrażenia i humoru ani trochę nie popsuła, bo wreszcie jechałam na wymarzone i długo wyczekiwane wakacje. Otworzyłam oczy i przez chwilę wpatrywałam się w spływające po szybie
krople deszczu. Pogoda nie poprawiła się ani trochę.
Mówi się trudno. Skoczyłam do łazienki na stacji, żeby trochę się
odświeżyć przed dalszą podróżą. Zastanawiałam się nad kawą, ale
stwierdziłam, że po nieprzespanej nocy skończy się to pralką w żołądku i
zrezygnowałam. Zanim dobiegłam z powrotem do auta, byłam przemoczona do
suchej nitki a w butach chlupała mi woda. No nic, pora ruszać
dalej!Godzina 3.45 rano, parking przy autostradzie gdzieś między Wiedniem a Graz. |
Deszcz nie odpuszczał, a my powoli zbliżaliśmy się do Graz. Sięgnęłam do schowka i wyciągnęłam atlas samochodowy i mapę. W dobie smartfonów i nawigacji często zapominamy o tym, żeby zabrać z sobą w podróż także "mapę analogową" i moim zdaniem jest to duży błąd. Technologia czasami zawodzi. Wbrew pozorom są miejsca, w których nawigacja wariuje, nie ma sygnału GPS ani zasięgu sieci komórkowej. Taka sytuacja może Was spotkać jeśli zdecydujecie się ominąć płatny odcinek autostrady w Słowenii. Tam równie dobrze mogliśmy wyłączyć nawigację, bo do niczego się nie przydawała. Mimo zmiany ustawień na drogi bezpłatne, Automapa (nie polecam tego systemu, zaraz po powrocie usunęliśmy i wgraliśmy Navigona!) nie potrafiła obliczyć trasy, zawieszała się, a w dodatku co chwilę tracił się sygnał.
Mureck, granica słoweńsko-austriacka. Źródło: www.kurier.at |
Ceny winiet do 3,5 t w 2015 roku (Słowenia):7 dni, 15 euro (ok. 62 zł*)1 miesiąc, 30 euro (ok. 123 zł)1 rok, 110 euro ważna od 1 grudnia 2014 do 31 stycznia 2016 (ok. 451 zł)
*przy kursie 1 euro = 4,10 zł
Głównym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się ominąć autostradę w Słowenii były ceny winiet. W tym przypadku mielibyśmy kupić wersję miesięczną, która kosztowałaby nas 30 euro (ok. 123 zł). Dla porównania, za czeską winietę ważną również miesiąc zapłaciliśmy 440 CZK (ok. 66 zł). Nawet austriacka na 2 miesiące była tańsza (więcej informacji o cenach winiet w poprzednim wpisie Chorwacja "w ciemno": relacja z podróży!). W dodatku zakup winiet na Czechy i Austrię był w pełni uzasadniony, a w Słowenii zapłacilibyśmy jeszcze raz tyle za przejazd... zaledwie 43 km odcinkiem! Stwierdziliśmy, że lepiej przeznaczyć tę kwotę na dodatkowy dzień w Chorwacji, a przy okazji zobaczyć jak wyglądają słoweńskie miasteczka i odpocząć trochę od monotonii autostrady.
Przejazd przez Słowenię z pominięciem drogi płatnej:Gdy miniemy już Graz i Leibnitz, praktycznie przed samą granicą słoweńsko-austriacką zjeżdżamy z autostrady (zjad nr 266 na Gersdorf). Dalej na skrzyżowaniu skręcamy w lewo na Mureck (droga 69). Jedziemy prosto i po ok. 10 km docieramy do Mureck. Praktycznie na samym końcu tej miejscowości jest skrzyżowanie z informacją o przejeździe do Słowenii (gdy miniemy po prawej rzeźbę zardzewiałego motocyklisty, po około 600 m skręcamy na rozwidleniu w prawo). Należy w tym miejscu zwolnić, gdyż bardzo łatwo przegapić zjazd a droga wygląda dość niepozornie. Po około 100 m wjeżdżamy w prawo na były most graniczny. Za rzeką jedziemy drogą 433 kierując się na Lenart Slov Goricach. Po przejechaniu miejscowości Lenart drogą 229 jedziemy do Ptuj. Tam wjeżdżamy na drogę nr 9 (kierunek Zagrzeb), która poprowadzi nas do przejścia granicznego z Chorwacją (Gornji Macelj). Odcinek ten jest bezpłatny. Opisana trasa liczy 73 km i jest tylko o 8 km dłuższa od wariantu obejmującego autostradę.
Jadąc przez Słowenię nie warto przekraczać dozwolonej prędkości, bo często stoi tam policja i można zapłacić spory mandat!
Przejazd przez Słowenię z pominięciem płatnej autostrady. |
Przez Słowenię przejeżdżaliśmy około godziny 6 rano. Gdy przekraczaliśmy granicę, zaczynało świtać. O tej porze drogi były prawie puste i pomijając padający wciąż deszcz, bardzo przyjemnie się jechało. Mijaliśmy zielone pola, senne wioski i urocze miasteczka. Jak wcześniej wspomniałam, nawigacja nam wariowała i bardzo przydały się tradycyjne mapy. Gdziekolwiek jedziemy, zawsze to mój M. prowadzi a ja dbam o to, żebyśmy nie pobłądzili i taki układ zawsze się dobrze sprawdza. Jeśli zamienilibyśmy się rolami, to wyszłaby z tego Kamczatka i drogowy karambol, więc i tym razem nie kombinowaliśmy. W pewnych momentach trasa mogłaby być lepiej oznakowana, ale większych problemów nie nastręcza i mając jej opis każdy powinien sobie poradzić, więc nie stresujcie się brakiem sygnału GPS. Dzięki temu, że musieliśmy sami myśleć którędy jechać przynajmniej się trochę obudziliśmy i lepiej się później jechało.
Po niecałej godzinie dojechaliśmy do słoweńsko-chorwackiej granicy. Koniec strefy Schengen, trzeba przypomnieć sobie jak to kiedyś było i wyciągnąć paszporty. Nie pamiętam kiedy ostatni raz zatrzymywałam się na granicy! Na szczęście przed nami stały może dwa auta, więc i tym razem obyło się bez korków. Będąc obywatelem państwa UE można skorzystać z osobnego pasa, gdzie w okienku wystarczy pokazać dowód osobisty. Radzę tak zrobić, bo z dowodem jest jednak szybciej. Pokazuje się do okienka kawałek plastiku i jedzie się dalej, więc kolejka sprawnie idzie.
Od granicy chorwackiej pojawiły się tunele, które w miarę gdy teren stawał się coraz bardziej górzysty, towarzyszyły nam coraz częściej. Niektóre liczyły nawet kilka kilometrów!
Przyznam, że w pewnym momencie miałam trochę dość i wegetowałam tak sobie z zamkniętymi oczami, bo nie było szczególnie na co patrzeć. Czułam się trochę jak dętka, z której ktoś spuścił powietrze. Siedzenie tyle godzin w jednej pozycji zaczynało dawać się we znaki i zrobiłabym jakąś przerwę, żeby trochę się rozprostować, a najchętniej to rzuciłabym się na łóżko i przespała cały dzień. W zasadzie jeszcze trochę i może udałoby mi się nawet usnąć w aucie, ale nagle M. zaczął krzyczeć. Patrz! Patrz! Otworzyłam jedno oko i zamknęłam z powrotem. No czemu nie patrzysz? Odpowiadam zdziwiona, że nie ma przecież na co. Nie widziałaś?! Jedziemy mostem Kupa-Kupa nad rzeką Kupa! Trzeba być tobą, żeby takie rzeczy przegapić!
Podziałało i od tego momentu znowu z ciekawością wyglądałam przez okno, a znużenie jakoś odpłynęło. Do Makarskiej mieliśmy jeszcze 400 km. W miarę gdy przemieszczaliśmy się na południe i przejeżdżaliśmy przez kolejne tunele, pogoda robiła się coraz lepsza i nareszcie można było podziwiać widoki.
Ptuj, Słowenia Źródło: www.sloveniatimes.com |
Gornji Macelj, Chorwacja, 6.30 rano. |
Po drodze musieliśmy mijać piękne miejsca, ale przez kilkaset kilometrów towarzyszyła nam gęsta mgła i nie było nic widać, przez co trasa trochę nam się dłużyła.W Chorwacji nie trzeba kupować winiety, ale za to autostrady są płatne. Bramki zaczynają się już od samej granicy. Za dwa krótsze odcinki do Zagrzebia A2 i A3 zapłaciliśmy 48 HRK* (28 zł) i 20 HRK* (12 zł), a za 450 km autostrady A1 od Zagrzebia do zjazdu na Brelę 195 HRK* (113 zł). Razem opłaty za autostrady w Chorwacji wyniosły nas ok. 320 zł w dwie strony (z powrotem wracaliśmy tunelem Sv Ilija, który jest dodatkowo płatny 20 HRK, czyli ok. 11 zł).
*Ceny z 2014 roku. Za autostrady płaciliśmy kartą w samoobsługowych bramkach i takie kwoty w złotówkach potrąciło nam z konta. Można też płacić gotówką, ale kolejka do takich stanowisk jest dłuższa i wolniej się przesuwa.
Most Kupa-Kupa nad rzeką Kupa, Chorwacja. Źródło: www.centrumobrazkow.pl |
W przypadku jednego z dłuższych tuneli różnica temperatur po obydwu stronach góry wynosiła aż 10'C!
Most Maslenica na autostradzie A1, Chorwacja. Źródło: wikipedia.org |
Riwiera Makarska była coraz bliżej, ale nie wiedzieliśmy jeszcze gdzie znajdziemy nocleg i w której miejscowości wylądujemy. Zjechaliśmy na jakąś stacje, żeby się przebrać. Gdy robiliśmy postój w Austrii, temperatura nie była wyższa niż 10'C, a tu termometr w samochodzie pokazywał już ponad 30'C. Trzeba było zamienić dresy i bluzę z długim rękawem na krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach, bo inaczej ugotowałabym się w tych czarno-burych ciuchach zanim doszłabym do pierwszej oglądanej kwatery. Gdy wyszłam z auta uderzyło mnie gorące powietrze jak z suszarki i od raz poczułam się jak na wakacjach. Zjedliśmy śniadanie składające się z zapakowanych na drogę kanapek i nie tracąc czasu ruszyliśmy w dalszą drogę.
Szukanie kwatery na Riwierze Makarskiej postanowiliśmy rozpocząć od Breli i gdyby się nie udało nic sensownego znaleźć, jechać coraz dalej na południe. Gdy zobaczyliśmy zjazd na tę miejscowość, opuściliśmy autostradę by przemieszczać się dalej krętymi, górskimi drogami. Minęliśmy położone na zboczach masywu Biokovo wioski i stromymi serpentynami zjeżdżaliśmy w dół, aż naszym oczom ukazał się Adriatyk i napis Riwiera Makarska.
Zapewne osoby, które nie były jeszcze w Chorwacji i rozważają czy nie wybrać tego kierunku na wakacje będą ciekawe, jakich kosztów podróży można się spodziewać. My za przejazd w dwie strony zapłaciliśmy mniej więcej tyle:WINIETY I OPŁATY ZA AUTOSTRADYCzechy: 1 miesiąc 440 CZK (ok. 66 zł)Austria: 2 x 10 dni 17,4 euro (ok. 72 zł)SłoweniaChorwacja: 320 zł (przy kursie HRK z 2014 r)PALIWOok. 600 zł*(130 litrów DIESEL przy średniej cenie paliwa 4,6 zł i spalaniu 5,4 l/100 km)RAZEMok. 1060 zł
CIĄG DALSZY NASTĄPI!
Ile czasu zajmuje znalezienie noclegu w szczycie sezonu bez wcześniejszej rezerwacji? Gdzie szukać? Jakie są ceny kwater w Chorwacji? Za ile najtaniej można wynająć pokój i jakiego standardu się spodziewać? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w kolejnym wpisie. Nie zabraknie także zdjęć!
Doczekałam się na ciąg dalszy. :D
OdpowiedzUsuńPrzepiekne widoki.
Pozdrawiam!
detailsrevolution.blogspot.com
Będzie jeszcze dalszy :D
Usuńświetne widoki, a te mosty to wręcz dech zapierają,
OdpowiedzUsuńzazdroszczę ci tego wyjazdu :P
no i kupa :P
Pozdrawiam :-)
Zgadzam się - widoki przepiękne. Bardzo podobają mi się sugestywne opisy - świetne pióro! Gratuluję! Już wiem, skąd będę czerpał informacje, gdy w końcu zdecyduję się na Chorwację - myślę, że nie da się przecenić wartości praktycznych wskazówek i informacji o cenach, trasach itd.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za miłe słowa i mam nadzieję, że wskazówki będą przydatne. Warto tam pojechać chociażby po to żeby przekonać się, dlaczego tylu ludzi co roku wraca :)
UsuńKurcze niby mało, ale tak ponad 1000 na samą trasę liczyć to wydaje się, że takie wakacje jednak kosztują :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem cen noclegów i jedzonka :D a najbardziej tego, jaki będzie wynik ostateczny :) i ciekawe jak odniesie się do cen z biur podróży :D
Opłaca się jak jedzie się np. w dwie pary, ale z nami nie miał kto jechać, bo gdy się zdecydowaliśmy znajomi byli już nad morzem (zarezerwowali nocleg 2 miesiące wcześniej) a zresztą chyba i tak nikt by się na takie coś zdecydował. Nie wiem ile dokładnie to wyszło, bo poza ceną noclegów nie wiem ile tam przepuściliśmy. Wakacje były i człowiek by do głowy dostał jakby wszystko liczył. Szczerze mówiąc to dopiero teraz zrobiłam podsumowanie, bo wcześniej woleliśmy nie wiedzieć... Myślę, że wyszło tak średnio po 2 tys. na osobę za 2 tygodnie.
UsuńOoo. dokładnie :) wtedy to wychodzi super!
UsuńNo to naprawdę nie dużo, porównując do moich wakacji z zeszłego roku, gdzie byłam 7 dni a wydałam nieco więcej :)
My tak pojechaliśmy kilka lat temu całą rodzinką, w sezonie (jakoś to lipiec był) i znaleźliśmy od razu miejsce:) zaraz przy morzy, całe piętro dla nas, w sumie za grosze, bo płaciliśmy jakoś 100zł za dzień za 4 osoby, a na piętrze mieliśmy jadalnie, kuchnię, łazienkę, dwa duże pokoje i duży przedpokój z szafami i dodatkową kanapą;) do tego parking i duży taras :) ponoć miał ktoś przyjechać, ale odmówił i facet by został z tym sam;) dwa lata temu też tak pojechaliśmy właśnie w te rejony (makarska) i też znaleźliśmy tanio całe piętro na 6 osób:)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie taniutko! My najtaniej znaleźliśmy 28 euro za pokój, byliśmy w samym środku sierpnia i najpierw się trochę najeździliśmy zanim cokolwiek znaleźliśmy, bo wszystko zapchane.
UsuńNo kurcze .... wciagłam się a relacja urwana :))) Byłam w Chorwacji w sierpniu - też jechaliśmy w ciemno. Jednak winietę na Słowenię kupowaliśmy ,tą na 30 dni. Byliśmy w Trogirze - niedaleko Makarskiej. Ogólnie podróżowaliśmy autem po okolicach, byliśmy w Splicie, KRK Parku i w wielu magicznych miejscach aż nawet po Istrię, gdzie także nocowaliśmy w Opatiji ;0 Fajnie było, cudowne miejsce, każdemu polecam Chorwację, nie denne, drogie polskie morze. Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis :)
OdpowiedzUsuńPostanowiłam, że lepiej będzie podzielić na części, bo wyszedłby baaardzo długi wpis i chyba nikt by nie dotrwał do końca :)
UsuńNocowaliśmy w nowym apartmanii z klimatyzacją i balkonem 20 metrów od morza, popijaliśmy chorwackie wina i wydaliśmy w sumie na te 10 dniowe wakacje jakieś 2000 zł. Bardzo tanio,bardzo luksusowo.
OdpowiedzUsuńA to już cena z wyżywieniem? Jeśli tak to faktycznie nieźle!
UsuńKupa mnie powaliła! :D
OdpowiedzUsuńO matko! Jakie widoki! :) coś pięknego
OdpowiedzUsuńAleż tam jest ładnie:) Kupa mnie rozwaliła hahaha
OdpowiedzUsuńbardzo fajna seria postów :) ja z przyszłym mężem wybieramy się w podróż poślubną właśnie na Chorwację samochodem przez stolice różnych państw :D Twoje posty aż pozwolę sobie przerzucić do Worda :D Świetna zabawa - samemu można więcej za taniej niż z wycieczką :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście z podkarpacia więc inaczej trasa pobiegnie :)
Aaa to pewnie przez Słowację i Węgry pojedziecie. W Internecie są opisy jak ominąć płatną drogę jadąc od strony Węgier, warto sobie to wydrukować :D
UsuńMost Kupa-Kupa mnie rozbroił :D Ja boję się podróży na Rivierze Makarskiej, czy faktycznie jest tam tak strasznie jak mówią? :D
OdpowiedzUsuńA mówią, że tam strasznie? Będzie o tym w następnym wpisie, bo na początku gdy to zobaczyłam miałam mieszane uczucia.
UsuńSłyszałam już wielokrotnie, że te drogi i widoki z dróg są przerażające. W takim razie czekam.
UsuńCudownie! :) Podglądam i trochę zazdroszczę, a trochę się zastanawiam, po co ja tu się kiszę w tej Warszawie, kiedy można by wyruszyć w drogę i podróżować :) No dobra, dobra, trochę przeróżnych czynników mnie ogranicza, ale i tak miło jest popatrzeć na piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki. Aż chcę się pojechać :P
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie posty, piękne widoki ;) Chciałabym kiedyś móc podróżować, ale biorąc pod uwagę mojego dość opornego chłopaka, to raczej się nie uda ;p
OdpowiedzUsuńCudowne widoki ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne jest to miasteczko Ptuj, przyznam, nigdy o nim nie słyszałem! Zrobiło na mnie wrażenie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJakie piękne widoczki ;)
OdpowiedzUsuńZacznij pisać książki podróżnicze! Kupię! Obiecuje!
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta takie relacje z podrózy, zwłaszcza gdy ktoś tak dobrze pisze jak Ty :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo podrózuję ale Chorwacja jeszcze przede mną...
Piękne widoki, szczególnie z trasy wzdłuż Adriatyku. Nie dziwię się, że ominęliście autostradę w Słowenii, trochę przesadzili z ceną :P
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten fragment na Chorwacji, gdy przejeżdża się przez dłuuugi tunel i nagle jakby zmienił się cały klimat. ;) i nie mogę się doczekać aż teraz go znowu zobaczę. :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Uwielbiam Chorwację, ale ostatnim razem byłam tam bardzo dawno, za czasów, gdy autostrady w Chorwacji jeszcze nie były płatne :) Ale jadę w tym roku, zaraz po sesji i nie mogę się już doczekać!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dobrze się bawiłaś :)
Ale Ci zazdroszczę podróży, ja bardzo chciałabym zobaczyć Chorwację :)
OdpowiedzUsuńww.kaskawsieci.pl
cudownie jest zobaczyć takie zdjęcia, kiedy widziało się te miesjca osobiście :) Chorwacja jest przepiękna, uwielbiam ją odwiedzać :)
OdpowiedzUsuńKomentarz do obu części ;) Kusisz tą Chorwacją, nigdy nie byłam, bo tak jak Ty- zawsze na przekór :D Przeraż mnie tylko ta jazda autem brrr, właśnie zaczęłam się zastanawiać nad wakacjami i w sumie nie wiem co wymyślę ;) Ale poczytam chętnie następną część Twojej relacji, bo mnie strasznie wciągnęła :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze że wam Polskie morze nie wypaliło ;) Ja kiedyś bywałam co roku nad morzem a od kiedy 1 raz pojechaliśmy na Chorwację to wiem co traciłam przez te wszystkie lata (wydając tak na prawdę prawie takie same pieniądze) Chorwacja jest świetna i mam nadzieję że co najmniej co 2 lata będę mogła tam wypoczywać. Byłam już 2 razy w tym samym miejscu (w tym samym domu nawet) a nadal było co oglądać. Super sprawa jechać tam samochodem bo można objechać wszystkie pobliskie miejscowości
OdpowiedzUsuńNiby droga, a takie widoki!!
OdpowiedzUsuńMoże i mnie kiedyś uda się tam trafić.
jest trzeci rozdział bo nie widzę???
OdpowiedzUsuńNie, dopiero się musi napisać :)
Usuńoooj :(,mam nadzieję że się napisze zanim pojadę...:-*
OdpowiedzUsuńOk, w takim razie się zabieram :)
UsuńJa też czekam na część trzecią! 😏
OdpowiedzUsuń