Wiedeń na Gwiazdkę: relacja z wycieczki cz. 1
W ostatnią przedświąteczną sobotę wstałam wcześnie, obudzona słońcem wdzierającym się przez okno pokoju w akademiku, naszego kolejnego prowizorycznego mieszkania, w którym nie zdążyliśmy się jeszcze w ogóle zadomowić. Kolejne mieszkanie, kolejni sąsiedzi, kolejny widok z okna. Tym razem na dziesięciopiętrowy, po-PRL-owski blok z wielkiej płyty, obraz swojski i do bólu polski. Zaczęliśmy wspominać Wiedeń, w którym spędziliśmy ostatni rok. Od naszego powrotu w październiku nie było dnia, w którym nie tęskniłam za tym wszystkim, co musieliśmy za sobą zostawić. Człowiek ławo przyzwyczaja się do dobrych rzeczy, trudniej mu z nich rezygnować. Tak jest chyba zawsze.
Nie musieliśmy zbyt wiele mówić i między sobą ustalać. Szybki telefon do pani Beaty, u której wynajmowaliśmy wcześniej mieszkanie czy ma teraz jakiś wolny apartament: jest akurat ten w którym najdłużej mieszkaliśmy, nasz ulubiony. Możemy przyjeżdżać a pobyt mamy od niej w prezencie. Bardzo miły gest! Po kwadransie byliśmy już spakowani i opuszczaliśmy Gliwice, kierując się na tak dobrze już znaną drogę do Wiednia. Podróż zleciała nam błyskawicznie, szybciej niż się spodziewaliśmy. Przez ostatnie tygodnie wydawało mi się, że to miejsce z którym wiąże się tyle miłych wspomnień jest teraz tak nieosiągalne i odległe jak drugi koniec świata a tymczasem ani się obejrzeliśmy, kiedy zaparkowaliśmy pod "naszą" kamienicą i weszliśmy do środka.
W mieszkaniu niewiele się zmieniło. Wchodząc do niego miałam wrażenie jakbym nie przyjechała na wycieczkę, tylko wróciła nareszcie do domu z przydługich i średnio udanych wakacji w Polsce równocześnie zdając sobie boleśnie sprawę, że to nieprawda.
Zwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych rozpoczęliśmy od usytuowanego najbliżej nas Karlsplatzu. Kościół św. Karola Boromeusza zawsze robi na mnie niesamowite wrażenie. Ta jedna z najpiękniejszych barokowych budowli zwana jest niekiedy wiedeńskim Tadż Mahal. Osobiście nie lubię tego typu porównań, od razu przed oczami staje mi Paczków okrzyknięty szumnie w jakimś artykule polskim Carcassonne. Szczecin- Paryż Północy, Puławy- polskie Ateny, Wałbrzych- polska Toskania, a ileż to naczytałam się w przewodnikach o przeróżnych "Wenecjach" i "Szwajcariach"! Wiedeński kościół jest tak charakterystyczny, że jakiekolwiek przyrównywanie go do innych zabytków na świecie zdaje się umniejszać jego randze i pozbawione jest sensu. Każdy kto nawet przez przypadek się pod nim znalazł z pewnością zapamiętał to miejsce na zawsze.
Jarmark na Karlsplatzu nie jest może aż tak popularny jak Wioska Bożonarodzeniowa pod Ratuszem, ale niezaprzeczalnie jest jednym z największych i najpiękniejszych targów świątecznych Wiednia. Jego największą atrakcją jest szopka z żywymi zwierzakami. W tym roku były to owce, kozy i para małych, kwiczących wieprzków.
Spacerując po jarmarku wpadliśmy na pomysł, żeby zadzwonić do mieszkających w Wiedniu Magdy i Andrzeja, którzy właśnie mieli się wybierać pod Pałac Schönbrunn.
Kilka stacji zielonym metrem i już już byliśmy na miejscu, pijąc z
dawnymi znajomymi poncz. Zarówno ten karmelowy jak i z dodatkiem Baileys nie miały sobie równych, do tego widok na pięknie oświetlony nocą pałac i grające w tle świąteczne piosenki. Niestety, równo o 21 wiedeńska punktualność dała o sobie znać i budki w mgnieniu oka pozamykały się na trzy spusty tak, że cudem udało nam się jeszcze zwrócić kubki przez szparę w drzwiach na zapleczu. Szkoda, że jarmarki chociaż w weekendy nie są czynne dłużej.
Magda i Andrzej zaprowadzili nas do małej, klimatycznej knajpki niedaleko pałacu. Aperol Spritz był bardzo dobry, a towarzystwo jeszcze lepsze. Czas szybko zleciał i trzeba było zbierać się do domu. Wiedeń to Wiedeń, tu mało które bary czynne są do północy, ulice pustoszeją po dziesiątej, a w tygodniu przed pierwszą przestaje kursować nawet metro i tramwaje. Mieszkając tu można do tego w końcu przywyknąć, chociaż mi chyba nigdy do końca się to nie udało. Wróciłam do domu już nie mogąc się doczekać następnego dnia.
Ech wspaniale... Chyba dobrze Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńPiękne miasto. Byłam raz i mnie urzekło. Chętnie odwiedziłabym Wiedeń w okresie świątecznym
OdpowiedzUsuńPięknie tam jest, ostatnio tam byłam. Ozdoby i lampki są śliczne wieczorem ;)
OdpowiedzUsuńDobrze Cię rozumiem, gdybym miała możliwość zamieszkania i pracowania w Wiedniu, nawet bym się nie zastanawiała!
OdpowiedzUsuńTeż byłam w tym roku na jarmarkach. Przez ostatnie 3 lata zahaczyłam chyba o najważniejsze miasteczka świąteczne :) Tak miłym akcentem zaczęłam swoje opowieści na www.leonsi.pl
Oj Wiedeń chyba zawsze będzie miejscem do którego lubię wracać wspomnieniami.
OdpowiedzUsuńŚwięta są tam magiczne :)
OdpowiedzUsuńI have to admit that this is a fantastic post, and I value the information. You give a trip report about Vienna around Christmas. I would like to read more of your arguments because they are so compelling. But I'm now seeking for the best online Dissertation Topic in Accounting service for a homework project. This benefits me, and as a consequence, I do my assignment quickly. All pupils can benefit from the extensive content on the website.
OdpowiedzUsuń